Absolwent Technikum Żeglugi Śródlądowej, z żeglugą związany przez 47 lat plus 5 lat szkoły, łącznie więc przez ponad pół wieku. W roku 1968 roku ukończył technikum i pojechał do Kędzierzyna Koźla do pracy. Od 1971 roku pracownik stoczni, jako inspektor ds. remontów. Od 1976 roku ponownie w żegludze jako mechanik i kapitan – mechanik na pchaczach typu Bizon i Muflon. Po studiach na Uniwersytetem Wrocławskim rozpoczął karierę urzędniczą, początkowo jako kierownik hotelu Żeglarz. W latach 80. nauczyciel ekonomiki przedsiębiorstw żeglugowych w Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Po przełomie, w roku 1990 pracował chwilę w polskiej żegludze (początkowo na BM-5521 z kpt. Edwardem Kordiaszem, a po jego odejściu na emeryturę z kpt. Bronisławem Kotwickim. W roku 2000 rozpoczął pracę na kanałach i rzekach Niemiec, zwalniając się z „Żeglugi na Odrze”. Po zdobyciu patentu reńskiego, uprawnień żeglugowych na rzekę Łabę, niemieckie kanały, uprawnień na radio, radar i ADN – objął stanowisko kapitana na tankowcu Eiltank – 44 w luksemburskiej firmie. Na emeryturze od 2015 r.
Żegluga w okresie PRLu
Żegluga śródlądowa w okresie PRL było to przedsiębiorstwo planowo deficytowe. Gdyby spojrzeć na to z dzisiejszej perspektywy żegluga śródlądowa świadczyła usługi poniżej kosztów, gdyż chodziło o to by w kraju były różne metody transportu, nie tylko kolejowy, drogowy i lotniczy. Różnicę dopłacał skarb państwa.
W transporcie rzecznym można było dobrze zarobić. W 1976 r. również z tego powodu zdecydowałem się na powrót na Odrę, porzucając pracę w stoczni. W tamtych czasach nie była to decyzja łatwa, biorąc pod uwagę, że nie było telefonów – z rodziną mogłem się komunikować tylko listownie, a rejsy bywały długie.